Posty

Wyświetlam posty z etykietą Wszystko

Podskoczyła i spadła

Po letnich szaleństwach i włóczęgostwie podskoczyła mi kondycja. I to widocznie. Przynajmniej dla mnie. Przy okazji spadła mi waga. Także widocznie :) I to już nie tylko dla mnie. Ciekawe jak długo mi się to utrzyma. Jeśli nadal będzie taka pogoda: cieplutka i nie zachęcająca do wieczornego obżarstwa i jedzenia tłuściejszych potraw kuchni polskiej, to będzie ok. Ale wcześniej czy później to minie i trzeba już teraz opracować plan "anty dla chipsów"... I to opracowanie planu to jest mój plan na najbliższe dni : )

Reklamacja

Zafundowałam sobie ostatnio kurację laserową, która okazała się kompletnie nieskuteczna. I tak się zastanawiam jak ją reklamować i czego powinnam móc oczekiwać? Kolejnych zabiegów za darmo, skoro już minęła ich ilość przy której powinny pojawić się wyniki, a przynajmniej tak mnie zapewniano, że się pojawią? Dziwnie tak...

Hmm...

Hmm... Zdaje się, że znowu trafiła mi się dłuższa przerwa od blogowania. Przerwa spowodowana najpierw brakiem tematów, a później pogodą. W ogóle mam wrażenie, że ostatnio pogoda odgrywa ogromne znaczenie w moim życiu. Kiedyś bez względu na to jaka by nie była - chodziłam do pracy, a po pracy było tyle rzeczy do ogarnięcia w domu, że nie miało znaczenia czy świeci słońce, czy pada deszcz. Weekendy też albo sami sobie zagospodarowywaliśmy, albo robiła to rodzina. Od jakiegoś czasu "poluzowały" mi się trochę domowe obowiązki, a to spowodowało, że mam ochotę - i czas - wyjść popołudniami czy wieczorami na spacer, albo pojeździć na rowerze, albo posiedzieć z koleżankami na ogrodzie. Kiedy natomiast jest zimno czy deszczowo, nosi mnie, że tak ogromna siła, na którą nie mam wpływu, "ustawia mi życie". A zatem marzec upłynął mi głównie na siedzeniu w domu. Było zimno. Poza tym trzeba było przygotować się do świąt. Za to kwiecień... kwiecień :) Był cudownie ciepły i przyjem

Śmietana zwiastunem wiosny?

Jedne produkty mają dłuższy termin ważności, inne krótszy. Produkty mleczne - zwykle krótszy, pomijając UTH. Ucieszyłam się więc dziś, ponieważ kupiłam śmietanę, która ma termin ważności do 2 marca. A marzec to już wiosna, więc ta śmietana stała się dla mnie zwiastunem wiosny :) To już wkrótce :)

Wypad w góry

Wczoraj dałam się wyciągnąć znajomym pochodzić po górach. Rzadko kiedy mam taką okazję, więc pomyślałam sobie: dlaczego nie. Sprawdziłam prognozę pogody. Miał być lekki mrozik. Nic strasznego. Ubrałam się więc dość standardowo, pamiętając tylko o porządnych butach trekkingowych. Hmm... Powiem tak: podchodziło się fajnie; miło było pospacerować po świeżym śnieżku, ale później wyszliśmy na otwartą przestrzeń i szliśmy trasą prowadzącą szczytem. Wiało jak diabli. Niby ubranie okazało się ok, ale jednak na przyszłość muszę pamiętać o kilku rzeczach: - porządnym kremie do twarzy na wiatr i mróz, - duuuuużo cieplejszym szaliku, z ciasnym splotem, bo mój nie był w stanie powstrzymać wiatru, - cieplejszej czapce, albo nawet kominiarce, - rękawiczkach bezpalczastych. Ale to detale. I tak było SUUUUPER :) Polecam każdemu :)

Warsztaty w szkole

W grudniowym kalendarzu pozalekcyjnych zajęć w szkole dziecka pojawiły się dodatkowe "przedmioty". A mianowicie warsztaty ozdób świątecznych. Ze względu na duże zainteresowanie ma ich być kilka. Dzieciaki mają malować upieczone z masy solnej aniołki, ozdabiać bombki, robić girlandy, łańcuchy, gwiazdy, itd. Część akcesoriów zapewnia szkoła, część należy przynieść we własnym zakresie. Na wczorajszych zakupach wpakowaliśmy się w dział papierniczy i kupiliśmy kleje z kolorowymi brokatami i gwiazdkami, ażurowe papierowe i materiałowe taśmy, kolorową bibułę i filcowe kwadraciki. Zastanawiam się co jeszcze może się przydać na takich zajęciach. Może ozdobna tkanina ? Jakieś koraliki? A może szyszki i orzechy włoskie, z których kiedyś sama robiłam ozdoby? Myślę, że świetna zabawa gwarantowana. A poza niewątpliwą korzyścią wynikającą ze zrobienia ozdób, dużym plusem jest też rozwijanie zdolności manualnych, kreatywności, współpracy z innymi dziećmi, koleżeństwa i co najistotniejsze -

Od urlopu do urlopu

A u mnie tak ostatnio od urlopu do urlopu :) Przedostatni wpis dotyczy urlopu, a dziś właściwie też się urlopuję. Choć akurat teraz, grzeję. Wzięłam dwa dni wolnego, żeby zrobić porządek na cmentarzach i się wpakowałam. Tak to jest jak się nie sprawdza prognozy pogody. A ta, zgodnie z zasadą, którą ostatnio ustaliliśmy jest taka: jeśli zapowiadają ocieplenie, to się spóźni albo w ogóle trzeba będzie je odwołać, ale jeśli ochłodzenie - to na bank tak będzie. No i podobno zapowiadali ochłodzenie. Dlatego też od wczoraj mamy wichury, deszcze, ulewy, a nawet od czasu do czasu sypie śniegiem. No i jest strasznie zimno. A ja w taką pogodę pomykam po cmentarzach. Dobrze, że chociaż w razie czego jest się czym kurować, bo jeszcze 100 lat temu taka przebieżka mogłaby się skończyć na cmentarzu tylko w innym sensie. Jakoś trudno do mnie dociera, że już listopad...

Wszyscy kichają i prychają

Dopiero co się ochłodziło, a u nas w pracy jakaś epidemia. Wszyscy kichają, prychają, kaszlą i wycierają nosy. I żeby jeszcze lubili przebywać na dworze. Ale nie. Klimy też już nie włączamy, więc i na nią nie można zwalić. Myślę zatem, że to efekt przebywania w tłumie. Weekend był brzydki i w zasadzie wszyscy spędzili go, przynajmniej w części, w galeriach. A tam, cóż, wystarczy jeden kaszlący, któremu się nie chciało zostać w domu, żeby tłumy zaraził. Ostatecznie ludzie to egoiści - i cóż że jestem chory... I tylko tak czasem spacerując dziwię się rodzicom, którzy do galerii przynoszą maleńkie niemowlaki. Przecież toto nie ma jeszcze żadnej odporności. W życiu bym się z takim maleństwem tak nie wybrała.

Już wkrótce urlop

Od poniedziałku mam urlop :) Co prawda o tej godzinie powinnam już powiedzieć, że mam wolne, ale trzeba wszystko powykańczać. Także rzeczy, które się dostało dziś, bo kogoś tam oświeciło, że przez prawie 3 tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, że zanim się ściemni uda mi się stąd wyjść. Mam też nadzieję, że się pogoda poprawi, bo z tego co czytam i oglądam to w całym kraju kicha. Jak nie deszcze, z powodziami włącznie, to ziąb. Albo jedno i drugie. A ja, a w zasadzie my (bo udało nam się zgrać urlopy, więc jedziemy całą rodziną), wybieramy się w góry. A z innej beczki, na zakończenie, bo czas ucieka, a do domu się chce iść: czy zauważyliście, że gdzieś znikają zające? Od wielu lat latem często spaceruję, albo jeżdżę na rowerze po pewnej polnej ścieżce. Zawsze wieczorami spotykałam na niej mnóstwo zajęcy, a w tym roku żadnego... Choć przyznaję, że "pierwsze objawy" w postaci zmniejszenia ich ilości pojawiały się już dawniej... Albo ktoś je wypędził z ich terenów i przeniosły

Moje wpisy

Moje wpisy coś ostatnio "obijają się" o wycieczki dziecka - ostatnio, gdy pisałam, był na wycieczce, teraz jest u dziadków, a jak wróci, to się będzie zbierał na kolonię. Żyć, nie umierać. Taki to ma dobrze. Szkoda, że ja tak fajnie nie miałam. Za to szczęście, że mogę to zapewnić potomkowi. W domu nastała cisza i spokój. Chyba się do tego przyzwyczaję. W życiu robi mi się taki slowly movie. I w sumie dobrze. Też kiedyś muszę odpocząć. Problemem natomiast będzie urlopowy wyjazd. "Starło" nam się w tym roku kilka pomysłów, różnych pomysłów i kilka niekorzystnych przypadków. To akurat żadna nowość. Problem polega na tym, że tym razem jakoś tak nam się rozjechały koncepcje, że w sumie nie doszliśmy do żadnego konstruktywnego wniosku. Na dobrą sprawę może być więc tak, że dostaniemy urlopy w różnym czasie i każde z nas spędzi swój oddzielnie. A to już nowość. Tak jeszcze nie było, a jeśli będzie to nie będę skakać z radości, bo i tak mało czasu spędzamy razem. W

Na wycieczce

Niestety nie ja jestem na wycieczce tylko dziecko. W domu niezwykła cisza. Nie ma kto robić zamieszania, puszczać głośno muzyki, sprowadzać kolegów i koleżanki. Pojechał i zostawił po sobie bałagan. Miałam nie sprzątać, bo w końcu sam potrafi, ale ostatecznie nie mogłam się opanować. Ach, ta moja nadgorliwość i nadopiekuńczość. W ten sposób odkryłam sporo spleśniałych kanapek - fuj. Niezła ilość rzeczy wylądowała też w koszu na pranie. No i... odkryłam mrówki. Kurcze, muszę mu zwrócić uwagę, że ma zgłaszać, jak mu się nadprogramowe zwierzęta pojawią w pokoju. Jak się namnożą, to jest problem, żeby je ogarnąć. Tak czy inaczej kupiłam środek i przeprowadzam akcję odmrówczania. A tak odnośnie mrówek, to nie wiem jak u Was, ale w mojej okolicy mamy kolejny rok najazdu. Mnóstwo mrowisk się pojawiło. Głodnego mrówkojada nam potrzeba ;)

Objazd

W mojej okolicy remontują kilka dróg, na których zrobiły się korki. Kierowcy "wyczaili" objazd przez nasze osiedle i tuż przed moimi oknami ciągną sznurkiem od 7 do 18stej... Masakra, bo droga nie jest przystosowana do takiego ruchu: wąska, osiedlowa uliczka, w strefie, na której zwykle dzieciaki spędzały czas jeżdżąc na rolkach, deskach czy hulajnogach. W dodatku droga po zimie nie jest jeszcze wyczyszczona, więc samochody wzbijają tumany kurzu. Mam zatem co tydzień mycie okien w cotygodniowym pakiecie do sprzątania...

Przed majówką

OMG, co za pogoda. Dziś rano z lekką paniką stwierdziłam, że mój termometr pokazuje 3 stopnie. Co prawda na plusie, ale przy tej temperaturze to w zasadzie nie ma znaczenia. Jest zimno, przeraźliwie zimno, a przecież właśnie zaczyna się majówka. Podobno kilkanaście kilometrów dalej sypnęło nawet śniegiem... A w górach nie mieszkam. Jeśli ta tendencja się utrzyma i lato miałoby być tak deszczowe i zimne, to może warto pomyśleć o spędzeniu urlopu gdzieś daleko. Co prawda nie przepadam za upałami, ale nie lubię też marznąć. Poza tym od dłuższego czasu boli mnie kręgosłup i standardowe ćwiczenia i basen nie pomagają. Przydałyby się jakieś " wczasy zdrowotne " - spa z masażami, zabiegami... Tak, zdecydowanie tak by mi się marzyło :) Fajny relaks w pełnym tego słowa znaczeniu. Skoro już narzekam to dodam, że przed świętami jednak refleksyjnie nie było. Przyznam, że udało mi się zwolnić tempo, wyciszyć, ale nie sprostałam własnym oczekiwaniom. Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, ż

Wielki Czwartek

Dziś Wielki Czwartek. Wymyśliłam sobie ostatnio, że moje życie zrobiło się bardzo chaotyczne. Uciekły mi gdzieś główne cele i żyję z dnia na dzień, od weekendu do weekendu, od wypłaty do wypłaty, od urlopu do urlopu. Potrzebuję czasu na przemyślenia, refleksje - żeby ładnie to ująć. Tak sobie myślę, że okres przedświąteczny świetnie się do tego nadaje. Niestety na dziś nie dostałam urlopu. Za to jutro mam wolne, więc dzisiaj chcę zaliczyć przedświąteczną bieganinę: zakupy, itd., a od jutra wyłączam muzykę, telewizję i będę się zastanawiać nad tym jak jest i czego tak naprawdę chcę poza rzeczami przyziemnymi, codziennymi i koniecznymi. Wesołych Świąt :)

Przed Dniem Mężczyzn

Wczoraj, z okazji Dnia Kobiet było bardzo miło. Chłopaki się wykazali. A jutro czas na rewanż... bo będzie Dzień Mężczyzn :) Co w praktyce oznacza, że ja daję prezenty, ale oni szykują obiad i ciasto :) Szkoda, że tak się ochłodziło, bo miło byłoby posiedzieć w jakimś ogródku kawiarnianym, ale cóż, trzeba uzbroić się w cierpliwość. W końcu to dopiero początek marca. Ma prawo być jeszcze zimno. Ostatnio próbuje się ze mną "zaprzyjaźnić" jakiś osiedlowy kot. Chłopaki straszą, że pewnie jest nieodrobaczony i zapchlony i jak coś na mnie przelezie to mi się znudzi. No trudno, różne rzeczy się w życiu zdarzają, a szkoda rezygnować z takich przyjemności jak słuchanie przymilnego mruczenia i głaskanie "przylepy" :) Ostatecznie to małe (i najlepiej częste) radości sprawiają, że życie jest piękne.

Filmy, filmiki, seriale i widowiska

Z przykrością muszę stwierdzić, że jako miłośniczka filmów mam coraz mniejszy wybór. Większość tego co się teraz produkuje to jakieś nędzne filmiki, albo wysokobudżetowe widowiska filmowe, oparte na efektach specjalnych, ale za to z ubogą fabułą. Jeśli kinematografia pójdzie dalej w tę stronę, a jest to możliwe sądząc po zyskach z tych "superprodukcji", to za chwilę aktorzy staną się zbędni. Będą nimi zostawać modele i modelki, bo poza twarzą nie będą mieli czym się wykazać i co pokazać. Zmienia się też patrzenie na zyski z filmów i ich ewentualną kontynuację. Teraz film nie ma zarobić na projekcjach w kinach, płytach DVD, blu-ray czy audio - ze ścieżką dźwiękową oraz na sprzedaży stacjom telewizyjnym. Teraz zysk ma być horrendalny i to w pierwszym tygodniu, a najlepiej w pierwszy weekend po premierze. Bo jak inaczej to odbierać, skoro po tygodniu od premiery ogłasza się czy film "się zwrócił". Z lekkich filmów ostatnio spodobał mi się "Kryptonim UNCLE", z

Sukces czy porażka?

Czasem trudno ocenić czy się odniosło sukces, czy poniosło porażkę... Zależy z jakiego punktu widzenia na to patrzeć, a czasem zależy od tego, jakie były oczekiwania. Dziś mam właśnie taki dzień. Mam mieszane odczucia i nie wiem, do którego "worka" go wrzucić. Oczekiwania, przyznaję, były ogromne i nie do końca im sprostałam... Niestety krakowskim targiem do rzeczy nieistotnych i neutralnych zaliczyć się go nie da... A że podobna sytuacja już się nie powtórzy, więc nie mogę też powiedzieć, że jeszcze się zobaczy, okaże... Chyba wolę łamać sobie głowę na sudoku niż na takich problemach. A z innych rzeczy - w prognozach pogody odwołano wiosnę i zapowiedziano powrót zimy. Po ostatnich deszczach, które roztopiły zalegający chyba od miesiąca śnieg, wrócił mróz i zaczęło znów prószyć. A niech prószy. Może wrócą 4 pory roku... Spontaniczna propozycja jest taka, żeby wyskoczyć na kilka dni nad morze. Zobaczymy co z tego wyjdzie...

Wesołych choć bez śniegu

Ostatnie prognozy rozwiały moje i tak płonne nadzieje na białe święta. Już naprawdę nie pamiętam takich. O ile na ostatnich fotkach znad Morza Czarnego widać pokryte grubą warstwą śniegu plaże, miasta i palmy, o tyle za naszymi oknami nadal szarówka. Kiedy był mróz, nie chciało nic lecieć z nieba, kiedy mróz odpuścił, popadał deszcz. Ot, taki standard już od kilkunastu lat: ciepły i deszczowy grudzień. Żeby doczekać śnieżnych Świąt bez przeprowadzki i wyjazdów, prawdopodobnie należałoby przesunąć je na styczeń. Może nie byłyby to pewnik, ale większe prawdopodobieństwo. No trudno, posiedzi się w domu i pogada z rodziną, poobżera się trochę i popije, poogląda TV i pogra w planszówki. Będzie bardzo rodzinnie i bardzo integracyjnie, bo pewnie nikomu nie będzie się chciało nigdzie ruszać... Życzę Wam wszystkim NAPRAWDĘ WESOŁYCH ŚWIĄT oraz CUDOWNEGO NOWEGO ROKU !!!

Jest dobrze

Tia... ostatnio był jakiś letni wpis... Pocieszę się, że jeszcze jest jesień, a nie zima i że mam poślizg tylko z jednej pory roku na drugą. No cóż, dziś rano było ślisko, więc sformułowanie też bardzo a propos :) Co prawda nie ma u nas śniegu, a tylko mróz, ale czytałam, że w niektórych częściach kraju przybieliło. Ja tam ostatni raz śnieg w listopadzie naszym regionie pamiętam z czasów, w których chodziłam do podstawówki i wyszłam z domu w jesiennych bucikach i kurteczce, a w czasie lekcji spadło tyle śniegu, że nie wiedziałam jak wrócić :) Chociaż nie, to były czasy, w których takimi drobiazgami jak nieodpowiednie obuwie, człowiek się nie przejmował. A nawet cieszył, że coś jest inaczej niż być powinno :) Poza tym wracało się szybko, żeby się wybrać jeszcze na sanki, ślizgacze i porzucać śnieżkami. Dziś uświadomiłam sobie, że tej jesieni - a w ujęciu marketingowo-sklepowym: w tym przedświątecznym czasie, nie słyszałam jeszcze żadnego świątecznego hitu... Żadnego "White Christma

Najcieplejszy sierpień

Właśnie wyczytałam, że tegoroczny sierpień tak globalnie był najcieplejszym miesiącem w historii pomiarów. Pewnie też dlatego pokrywa śnieżna w Arktyce jest dużo, dużo mniejsza niż zwykle o tej porze roku. Cóż tu się dziwić, skoro nawet w Skandynawii za kołem podbiegunowym jest teraz kilkanaście stopni. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko przyzwyczaić się do upałów albo do klimatyzacji. Odkopany niedawno koło Gorzowa Wielkopolskiego nosorożec Stefan, który mieszkał tam sobie 100 tys. lat temu, a więc zanim ludzie narozrabiali z gazami cieplarnianymi, żył ponoć w klimacie afrykańskim, a więc takie zmiany to żadna nowość, choć osobiście żałuję, że akurat na mnie wypadło. Wolę jak jest chłodniej. Ale co tu narzekać, na rzeczy, na które człowiek nic nie poradzi. Dziś od popołudnia wieszczą nam ochłodzenie i opady, co też mi nie pasuje, bo miałam zaplanowany wyjazd w góry, który muszę odwołać :( Będzie gastronomiczny weekend ;)