Posty

Restart głowy

Głowa mi już pęka od doniesień na temat wojny w Ukrainie. Wiem, że ludzie, którzy tam mieszkają mają gorzej, ale i tak muszę się odciąć od tych informacji chociaż na trochę. Potrzebny mi restart głowy. Dziś robię sobie wieczór bez żadnych wiadomości, z przyjemną muzyką, filmem i winem.  Wychodzi na to, że kwestia wojny, tym bardziej wojny tak blisko, mnie po prostu przerasta. Jedno to włączyć się w pomoc, a drugie to śledzić portale informacyjne i oglądać naprawdę straszne filmiki. Plus świadomość, że dotyka to sąsiedni kraj i kraj sąsiadów - tak dosłownie - którzy się tu przeprowadzili kilka lat temu. Poza tym postanowiłam sprawdzić oferty wakacyjne i zarezerwować coś. Wiem, że teraz w wielu pensjonatach są przyjmowani uchodźcy. Liczę jednak na to, że do wakacji sytuacja się unormuje. Mam taką nadzieję, tym bardziej, że wybieram się na wschód kraju - albo w Bieszczady, albo na Mazury. Skrajnie dwie różne propozycje: włóczęga po górach (w pobliżu granicy z Ukrainą, więc może w tym roku

Postanowienia noworoczne

Przygotowania do Świąt minęły mi w takim biegu, że nawet tu nie zaglądałam. Podobnie same Święta, w sumie w tym roku, a właściwie w zeszłym, dość wyjątkowe. O ile w poprzednich latach grudzień był dość lub bardzo ciepły, o tyle w tym mieliśmy prawdziwe white Christmas; nie tylko śnieżne, ale i mroźne.  Za to Sylwester i Nowy Rok przywitał nas ciepłem i... deszczem. Moja przesądna mama stwierdziła, że skoro 1 stycznia jest tak mało słońca, to już tak będzie do końca roku. Oby nie, bo wydam majątek na witaminę D ;)  Dziś wieje, ale w perspektywie kilku dni podobno pojawia się znów mróz i śnieg. Mimo wszystko wolę taką typowo zimową pogodę.  Siedziałam wczoraj nad postanowieniami noworocznymi. Ostatecznie wyrzuciłam listę do śmietnika. Po co się stresować, jeśli na większość z nich nie starczy mi czasu albo zapału. Życzenia świąteczne i noworoczne już słyszałam, więc wystarczy tej fantastyki. W tym roku stawiam na plany, a nie postanowienia. Plany dotyczą rzeczy konkretnych, które mają sz

Świat się zmienia

Obraz
Pewnie wiele osób, które to czytają "zwabione" tytułem, oczekiwało, że będzie coś o polityce, albo środowisku. Przyznaję, że sporo tam zmian, ale ja raczej miałam na myśli porę roku. Strasznie krótkie lato nie pozwoliło wystarczająco rozgrzać kości, a tu już znowu wieje chłodem. Wieczorami, jeśli nie jest zbyt zimno, staram się wychodzić na spacer, albo pojeździć na rowerze i powiem Wam, że powietrze kojarzy mi się bardziej z listopadem niż z październikiem.  Często po polach i drogach snują się mgły. Jest tak bardzo szaro - zarówno jeśli chodzi o kolor nieba: jeśli są chmury, to nie są to białe cumuluski, tylko szare "płachty", a jak ich nie ma, kolor nieba także jest jakiś taki... stonowany. Zieleń nie ma już tak intensywnego koloru. Nie ma też jeszcze takiej typowej złotej jesieni obijającej się w żółtych i czerwonych liściach. Mgły także mają wpływ na przyszarzenie krajobrazu. A jeszcze gorzej, kiedy się człowiek zbliża do jednorodzinnej zabudowy i do mgieł dołą

Powikłania po covidzie

Mam kilku znajomych, którzy przechorowali covid. W większości chorowali w domu, choć kilkoro trafiło do szpitali. Co dziwne, tak mniej-więcej w 70-procentach mają jakieś powikłania. Na szczęście nie jest to nic zagrażającego życiu, ale wielu z nich ma problemy z pamięcią i koncentracją, a kilkoro z zawrotami głowy, polem widzenia i mroczkami. Zdarzają się także przypadki pogorszania kondycji, albo raczej większego zmęczenia przy ćwiczeniach czy - szerzej - aktywności takiej jak przed chorobą. Mam nadzieję, że kolejna fala nie stanie się faktem i że uda mi się - tak jak dotychczas - uniknąć zakażenia. Tym bardziej, że szef nie przewiduje powrotu do pracy w normalnym, przedpandemicznym systemie. Raczej długo potrwa jeszcze praca hybrydowa lub po prostu zdalna. A skoro można, to po co się narażać? Mi ten system odpowiada.

Szczepionki na covid

Od czasu do czasu, w tych rzadkich chwilach, kiedy naprawdę mi się nudzi, czytam sobie komentarze pod postami i artykułami, które uznam za kontrowersyjne. Oczywiście nie są kontrowersyjne dla mnie, ale dla pewnej grupy osób. Przyznam szczerze, że robię to trochę z masochizmu, bo tracę później wiarę w rozum ludzki. Takim tematem są na przykład szczepienia. Jest to zagadnienie, które rozpala głównie antyszczepionkowców. W artykułach opisywane są różne kwestie związane ze szczepieniami, a więc z zasady są one adresowane do osób, które chcą się szczepić lub się wahają, żeby poszerzyć ich wiedzę. Ale w komentarzach zawsze podniecają się antyszczepionkowi specjaliści, do których i tak żadne argumenty nie docierają, bo oni z założenia "wiedzą swoje".  I serio, po pierwszym zdaniu już widać, że biologię skończyli dawno temu i nie przykładali się do niej. Gdyby ich przepytać choćby z prostego tematu wirusów, z pominięciem genetyki, już nie byliby w stanie poprawnie odpowiedzieć, ale w

Życzenia świąteczne

Na pocieszenie, wiosna rzuciła nam cztery piękne, słoneczne, ciepłe dni. Spożytkowałam je na spacery i sprzątanie. Szkoda, że tak szybko mijają. Dziś ostatni z nich - od jutra ma być zimno. Ba, w nocy nawet mroźnie, a w górach ma znów sypnąć śniegiem. Oby to były ostatnie dni romansu wiosny z zimą, bo aktualna pogoda bardziej mi odpowiada niż ta ulubiona przez morsów.  Okres mamy przedświąteczny, albo i świąteczny, jeśli uznamy, że całe Triduum to święto. Życzę zatem Wam wszystkiego co najlepsze, dużo zdrowia - oby covid i inne choróbska omijały Was szerokim łukiem, dużo radości, powodów do uśmiechu, satysfakcji i spokojnej, stabilnej pracy. No i niezbyt mokrego Lanego Poniedziałku, bo zimno ;)

W lutym

Nie chciałabym zapeszać, ale covid jeszcze mnie nie dopadł, choć słyszałam opinie, że to kwestia czasu. Szczepienia, biorąc pod uwagę tempo akcji, raczej nie doczekam. Nie, żebym szykowała sobie trumienkę. Po prostu pandemia wcześniej się skończy i nie będzie potrzeby.  Gorzej, że przez to siedzenie w domu, spowodowane także byle jaką pogodą, strasznie przytyłam. I w dodatku, co bym nie robiła, nie udaje mi się schudnąć. Ba, nawet tendencję mam wciąż wzrostową. Nie da się w domu na tyle intensywnie ćwiczyć, żeby spalić sadełko. Przynajmniej ja nie potrafię. Mimo, że kiedyś mi się udawało. Wczoraj okazało się, że nie mieszczę się w ulubione spodnie :-O Wiosno, przybywaj. Potrzebuję systematycznych wypadów rowerowych, jazdy na rolkach. Dobrze, że chociaż styczeń mamy już za sobą. A skoro już luty, to trzeba szykować się do walentynek ;)