Posty

Hmm...

Hmm... Zdaje się, że znowu trafiła mi się dłuższa przerwa od blogowania. Przerwa spowodowana najpierw brakiem tematów, a później pogodą. W ogóle mam wrażenie, że ostatnio pogoda odgrywa ogromne znaczenie w moim życiu. Kiedyś bez względu na to jaka by nie była - chodziłam do pracy, a po pracy było tyle rzeczy do ogarnięcia w domu, że nie miało znaczenia czy świeci słońce, czy pada deszcz. Weekendy też albo sami sobie zagospodarowywaliśmy, albo robiła to rodzina. Od jakiegoś czasu "poluzowały" mi się trochę domowe obowiązki, a to spowodowało, że mam ochotę - i czas - wyjść popołudniami czy wieczorami na spacer, albo pojeździć na rowerze, albo posiedzieć z koleżankami na ogrodzie. Kiedy natomiast jest zimno czy deszczowo, nosi mnie, że tak ogromna siła, na którą nie mam wpływu, "ustawia mi życie". A zatem marzec upłynął mi głównie na siedzeniu w domu. Było zimno. Poza tym trzeba było przygotować się do świąt. Za to kwiecień... kwiecień :) Był cudownie ciepły i przyjem

Śmietana zwiastunem wiosny?

Jedne produkty mają dłuższy termin ważności, inne krótszy. Produkty mleczne - zwykle krótszy, pomijając UTH. Ucieszyłam się więc dziś, ponieważ kupiłam śmietanę, która ma termin ważności do 2 marca. A marzec to już wiosna, więc ta śmietana stała się dla mnie zwiastunem wiosny :) To już wkrótce :)

Wypad w góry

Wczoraj dałam się wyciągnąć znajomym pochodzić po górach. Rzadko kiedy mam taką okazję, więc pomyślałam sobie: dlaczego nie. Sprawdziłam prognozę pogody. Miał być lekki mrozik. Nic strasznego. Ubrałam się więc dość standardowo, pamiętając tylko o porządnych butach trekkingowych. Hmm... Powiem tak: podchodziło się fajnie; miło było pospacerować po świeżym śnieżku, ale później wyszliśmy na otwartą przestrzeń i szliśmy trasą prowadzącą szczytem. Wiało jak diabli. Niby ubranie okazało się ok, ale jednak na przyszłość muszę pamiętać o kilku rzeczach: - porządnym kremie do twarzy na wiatr i mróz, - duuuuużo cieplejszym szaliku, z ciasnym splotem, bo mój nie był w stanie powstrzymać wiatru, - cieplejszej czapce, albo nawet kominiarce, - rękawiczkach bezpalczastych. Ale to detale. I tak było SUUUUPER :) Polecam każdemu :)

Warsztaty w szkole

W grudniowym kalendarzu pozalekcyjnych zajęć w szkole dziecka pojawiły się dodatkowe "przedmioty". A mianowicie warsztaty ozdób świątecznych. Ze względu na duże zainteresowanie ma ich być kilka. Dzieciaki mają malować upieczone z masy solnej aniołki, ozdabiać bombki, robić girlandy, łańcuchy, gwiazdy, itd. Część akcesoriów zapewnia szkoła, część należy przynieść we własnym zakresie. Na wczorajszych zakupach wpakowaliśmy się w dział papierniczy i kupiliśmy kleje z kolorowymi brokatami i gwiazdkami, ażurowe papierowe i materiałowe taśmy, kolorową bibułę i filcowe kwadraciki. Zastanawiam się co jeszcze może się przydać na takich zajęciach. Może ozdobna tkanina ? Jakieś koraliki? A może szyszki i orzechy włoskie, z których kiedyś sama robiłam ozdoby? Myślę, że świetna zabawa gwarantowana. A poza niewątpliwą korzyścią wynikającą ze zrobienia ozdób, dużym plusem jest też rozwijanie zdolności manualnych, kreatywności, współpracy z innymi dziećmi, koleżeństwa i co najistotniejsze -

Od urlopu do urlopu

A u mnie tak ostatnio od urlopu do urlopu :) Przedostatni wpis dotyczy urlopu, a dziś właściwie też się urlopuję. Choć akurat teraz, grzeję. Wzięłam dwa dni wolnego, żeby zrobić porządek na cmentarzach i się wpakowałam. Tak to jest jak się nie sprawdza prognozy pogody. A ta, zgodnie z zasadą, którą ostatnio ustaliliśmy jest taka: jeśli zapowiadają ocieplenie, to się spóźni albo w ogóle trzeba będzie je odwołać, ale jeśli ochłodzenie - to na bank tak będzie. No i podobno zapowiadali ochłodzenie. Dlatego też od wczoraj mamy wichury, deszcze, ulewy, a nawet od czasu do czasu sypie śniegiem. No i jest strasznie zimno. A ja w taką pogodę pomykam po cmentarzach. Dobrze, że chociaż w razie czego jest się czym kurować, bo jeszcze 100 lat temu taka przebieżka mogłaby się skończyć na cmentarzu tylko w innym sensie. Jakoś trudno do mnie dociera, że już listopad...

Wszyscy kichają i prychają

Dopiero co się ochłodziło, a u nas w pracy jakaś epidemia. Wszyscy kichają, prychają, kaszlą i wycierają nosy. I żeby jeszcze lubili przebywać na dworze. Ale nie. Klimy też już nie włączamy, więc i na nią nie można zwalić. Myślę zatem, że to efekt przebywania w tłumie. Weekend był brzydki i w zasadzie wszyscy spędzili go, przynajmniej w części, w galeriach. A tam, cóż, wystarczy jeden kaszlący, któremu się nie chciało zostać w domu, żeby tłumy zaraził. Ostatecznie ludzie to egoiści - i cóż że jestem chory... I tylko tak czasem spacerując dziwię się rodzicom, którzy do galerii przynoszą maleńkie niemowlaki. Przecież toto nie ma jeszcze żadnej odporności. W życiu bym się z takim maleństwem tak nie wybrała.

Już wkrótce urlop

Od poniedziałku mam urlop :) Co prawda o tej godzinie powinnam już powiedzieć, że mam wolne, ale trzeba wszystko powykańczać. Także rzeczy, które się dostało dziś, bo kogoś tam oświeciło, że przez prawie 3 tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, że zanim się ściemni uda mi się stąd wyjść. Mam też nadzieję, że się pogoda poprawi, bo z tego co czytam i oglądam to w całym kraju kicha. Jak nie deszcze, z powodziami włącznie, to ziąb. Albo jedno i drugie. A ja, a w zasadzie my (bo udało nam się zgrać urlopy, więc jedziemy całą rodziną), wybieramy się w góry. A z innej beczki, na zakończenie, bo czas ucieka, a do domu się chce iść: czy zauważyliście, że gdzieś znikają zające? Od wielu lat latem często spaceruję, albo jeżdżę na rowerze po pewnej polnej ścieżce. Zawsze wieczorami spotykałam na niej mnóstwo zajęcy, a w tym roku żadnego... Choć przyznaję, że "pierwsze objawy" w postaci zmniejszenia ich ilości pojawiały się już dawniej... Albo ktoś je wypędził z ich terenów i przeniosły