Posty

Wypad w góry

Wczoraj dałam się wyciągnąć znajomym pochodzić po górach. Rzadko kiedy mam taką okazję, więc pomyślałam sobie: dlaczego nie. Sprawdziłam prognozę pogody. Miał być lekki mrozik. Nic strasznego. Ubrałam się więc dość standardowo, pamiętając tylko o porządnych butach trekkingowych. Hmm... Powiem tak: podchodziło się fajnie; miło było pospacerować po świeżym śnieżku, ale później wyszliśmy na otwartą przestrzeń i szliśmy trasą prowadzącą szczytem. Wiało jak diabli. Niby ubranie okazało się ok, ale jednak na przyszłość muszę pamiętać o kilku rzeczach: - porządnym kremie do twarzy na wiatr i mróz, - duuuuużo cieplejszym szaliku, z ciasnym splotem, bo mój nie był w stanie powstrzymać wiatru, - cieplejszej czapce, albo nawet kominiarce, - rękawiczkach bezpalczastych. Ale to detale. I tak było SUUUUPER :) Polecam każdemu :)

Warsztaty w szkole

W grudniowym kalendarzu pozalekcyjnych zajęć w szkole dziecka pojawiły się dodatkowe "przedmioty". A mianowicie warsztaty ozdób świątecznych. Ze względu na duże zainteresowanie ma ich być kilka. Dzieciaki mają malować upieczone z masy solnej aniołki, ozdabiać bombki, robić girlandy, łańcuchy, gwiazdy, itd. Część akcesoriów zapewnia szkoła, część należy przynieść we własnym zakresie. Na wczorajszych zakupach wpakowaliśmy się w dział papierniczy i kupiliśmy kleje z kolorowymi brokatami i gwiazdkami, ażurowe papierowe i materiałowe taśmy, kolorową bibułę i filcowe kwadraciki. Zastanawiam się co jeszcze może się przydać na takich zajęciach. Może ozdobna tkanina ? Jakieś koraliki? A może szyszki i orzechy włoskie, z których kiedyś sama robiłam ozdoby? Myślę, że świetna zabawa gwarantowana. A poza niewątpliwą korzyścią wynikającą ze zrobienia ozdób, dużym plusem jest też rozwijanie zdolności manualnych, kreatywności, współpracy z innymi dziećmi, koleżeństwa i co najistotniejsze -

Od urlopu do urlopu

A u mnie tak ostatnio od urlopu do urlopu :) Przedostatni wpis dotyczy urlopu, a dziś właściwie też się urlopuję. Choć akurat teraz, grzeję. Wzięłam dwa dni wolnego, żeby zrobić porządek na cmentarzach i się wpakowałam. Tak to jest jak się nie sprawdza prognozy pogody. A ta, zgodnie z zasadą, którą ostatnio ustaliliśmy jest taka: jeśli zapowiadają ocieplenie, to się spóźni albo w ogóle trzeba będzie je odwołać, ale jeśli ochłodzenie - to na bank tak będzie. No i podobno zapowiadali ochłodzenie. Dlatego też od wczoraj mamy wichury, deszcze, ulewy, a nawet od czasu do czasu sypie śniegiem. No i jest strasznie zimno. A ja w taką pogodę pomykam po cmentarzach. Dobrze, że chociaż w razie czego jest się czym kurować, bo jeszcze 100 lat temu taka przebieżka mogłaby się skończyć na cmentarzu tylko w innym sensie. Jakoś trudno do mnie dociera, że już listopad...

Wszyscy kichają i prychają

Dopiero co się ochłodziło, a u nas w pracy jakaś epidemia. Wszyscy kichają, prychają, kaszlą i wycierają nosy. I żeby jeszcze lubili przebywać na dworze. Ale nie. Klimy też już nie włączamy, więc i na nią nie można zwalić. Myślę zatem, że to efekt przebywania w tłumie. Weekend był brzydki i w zasadzie wszyscy spędzili go, przynajmniej w części, w galeriach. A tam, cóż, wystarczy jeden kaszlący, któremu się nie chciało zostać w domu, żeby tłumy zaraził. Ostatecznie ludzie to egoiści - i cóż że jestem chory... I tylko tak czasem spacerując dziwię się rodzicom, którzy do galerii przynoszą maleńkie niemowlaki. Przecież toto nie ma jeszcze żadnej odporności. W życiu bym się z takim maleństwem tak nie wybrała.

Już wkrótce urlop

Od poniedziałku mam urlop :) Co prawda o tej godzinie powinnam już powiedzieć, że mam wolne, ale trzeba wszystko powykańczać. Także rzeczy, które się dostało dziś, bo kogoś tam oświeciło, że przez prawie 3 tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, że zanim się ściemni uda mi się stąd wyjść. Mam też nadzieję, że się pogoda poprawi, bo z tego co czytam i oglądam to w całym kraju kicha. Jak nie deszcze, z powodziami włącznie, to ziąb. Albo jedno i drugie. A ja, a w zasadzie my (bo udało nam się zgrać urlopy, więc jedziemy całą rodziną), wybieramy się w góry. A z innej beczki, na zakończenie, bo czas ucieka, a do domu się chce iść: czy zauważyliście, że gdzieś znikają zające? Od wielu lat latem często spaceruję, albo jeżdżę na rowerze po pewnej polnej ścieżce. Zawsze wieczorami spotykałam na niej mnóstwo zajęcy, a w tym roku żadnego... Choć przyznaję, że "pierwsze objawy" w postaci zmniejszenia ich ilości pojawiały się już dawniej... Albo ktoś je wypędził z ich terenów i przeniosły

Moje wpisy

Moje wpisy coś ostatnio "obijają się" o wycieczki dziecka - ostatnio, gdy pisałam, był na wycieczce, teraz jest u dziadków, a jak wróci, to się będzie zbierał na kolonię. Żyć, nie umierać. Taki to ma dobrze. Szkoda, że ja tak fajnie nie miałam. Za to szczęście, że mogę to zapewnić potomkowi. W domu nastała cisza i spokój. Chyba się do tego przyzwyczaję. W życiu robi mi się taki slowly movie. I w sumie dobrze. Też kiedyś muszę odpocząć. Problemem natomiast będzie urlopowy wyjazd. "Starło" nam się w tym roku kilka pomysłów, różnych pomysłów i kilka niekorzystnych przypadków. To akurat żadna nowość. Problem polega na tym, że tym razem jakoś tak nam się rozjechały koncepcje, że w sumie nie doszliśmy do żadnego konstruktywnego wniosku. Na dobrą sprawę może być więc tak, że dostaniemy urlopy w różnym czasie i każde z nas spędzi swój oddzielnie. A to już nowość. Tak jeszcze nie było, a jeśli będzie to nie będę skakać z radości, bo i tak mało czasu spędzamy razem. W

Na wycieczce

Niestety nie ja jestem na wycieczce tylko dziecko. W domu niezwykła cisza. Nie ma kto robić zamieszania, puszczać głośno muzyki, sprowadzać kolegów i koleżanki. Pojechał i zostawił po sobie bałagan. Miałam nie sprzątać, bo w końcu sam potrafi, ale ostatecznie nie mogłam się opanować. Ach, ta moja nadgorliwość i nadopiekuńczość. W ten sposób odkryłam sporo spleśniałych kanapek - fuj. Niezła ilość rzeczy wylądowała też w koszu na pranie. No i... odkryłam mrówki. Kurcze, muszę mu zwrócić uwagę, że ma zgłaszać, jak mu się nadprogramowe zwierzęta pojawią w pokoju. Jak się namnożą, to jest problem, żeby je ogarnąć. Tak czy inaczej kupiłam środek i przeprowadzam akcję odmrówczania. A tak odnośnie mrówek, to nie wiem jak u Was, ale w mojej okolicy mamy kolejny rok najazdu. Mnóstwo mrowisk się pojawiło. Głodnego mrówkojada nam potrzeba ;)