Posty

Od urlopu do urlopu

A u mnie tak ostatnio od urlopu do urlopu :) Przedostatni wpis dotyczy urlopu, a dziś właściwie też się urlopuję. Choć akurat teraz, grzeję. Wzięłam dwa dni wolnego, żeby zrobić porządek na cmentarzach i się wpakowałam. Tak to jest jak się nie sprawdza prognozy pogody. A ta, zgodnie z zasadą, którą ostatnio ustaliliśmy jest taka: jeśli zapowiadają ocieplenie, to się spóźni albo w ogóle trzeba będzie je odwołać, ale jeśli ochłodzenie - to na bank tak będzie. No i podobno zapowiadali ochłodzenie. Dlatego też od wczoraj mamy wichury, deszcze, ulewy, a nawet od czasu do czasu sypie śniegiem. No i jest strasznie zimno. A ja w taką pogodę pomykam po cmentarzach. Dobrze, że chociaż w razie czego jest się czym kurować, bo jeszcze 100 lat temu taka przebieżka mogłaby się skończyć na cmentarzu tylko w innym sensie. Jakoś trudno do mnie dociera, że już listopad...

Wszyscy kichają i prychają

Dopiero co się ochłodziło, a u nas w pracy jakaś epidemia. Wszyscy kichają, prychają, kaszlą i wycierają nosy. I żeby jeszcze lubili przebywać na dworze. Ale nie. Klimy też już nie włączamy, więc i na nią nie można zwalić. Myślę zatem, że to efekt przebywania w tłumie. Weekend był brzydki i w zasadzie wszyscy spędzili go, przynajmniej w części, w galeriach. A tam, cóż, wystarczy jeden kaszlący, któremu się nie chciało zostać w domu, żeby tłumy zaraził. Ostatecznie ludzie to egoiści - i cóż że jestem chory... I tylko tak czasem spacerując dziwię się rodzicom, którzy do galerii przynoszą maleńkie niemowlaki. Przecież toto nie ma jeszcze żadnej odporności. W życiu bym się z takim maleństwem tak nie wybrała.

Już wkrótce urlop

Od poniedziałku mam urlop :) Co prawda o tej godzinie powinnam już powiedzieć, że mam wolne, ale trzeba wszystko powykańczać. Także rzeczy, które się dostało dziś, bo kogoś tam oświeciło, że przez prawie 3 tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, że zanim się ściemni uda mi się stąd wyjść. Mam też nadzieję, że się pogoda poprawi, bo z tego co czytam i oglądam to w całym kraju kicha. Jak nie deszcze, z powodziami włącznie, to ziąb. Albo jedno i drugie. A ja, a w zasadzie my (bo udało nam się zgrać urlopy, więc jedziemy całą rodziną), wybieramy się w góry. A z innej beczki, na zakończenie, bo czas ucieka, a do domu się chce iść: czy zauważyliście, że gdzieś znikają zające? Od wielu lat latem często spaceruję, albo jeżdżę na rowerze po pewnej polnej ścieżce. Zawsze wieczorami spotykałam na niej mnóstwo zajęcy, a w tym roku żadnego... Choć przyznaję, że "pierwsze objawy" w postaci zmniejszenia ich ilości pojawiały się już dawniej... Albo ktoś je wypędził z ich terenów i przeniosły

Moje wpisy

Moje wpisy coś ostatnio "obijają się" o wycieczki dziecka - ostatnio, gdy pisałam, był na wycieczce, teraz jest u dziadków, a jak wróci, to się będzie zbierał na kolonię. Żyć, nie umierać. Taki to ma dobrze. Szkoda, że ja tak fajnie nie miałam. Za to szczęście, że mogę to zapewnić potomkowi. W domu nastała cisza i spokój. Chyba się do tego przyzwyczaję. W życiu robi mi się taki slowly movie. I w sumie dobrze. Też kiedyś muszę odpocząć. Problemem natomiast będzie urlopowy wyjazd. "Starło" nam się w tym roku kilka pomysłów, różnych pomysłów i kilka niekorzystnych przypadków. To akurat żadna nowość. Problem polega na tym, że tym razem jakoś tak nam się rozjechały koncepcje, że w sumie nie doszliśmy do żadnego konstruktywnego wniosku. Na dobrą sprawę może być więc tak, że dostaniemy urlopy w różnym czasie i każde z nas spędzi swój oddzielnie. A to już nowość. Tak jeszcze nie było, a jeśli będzie to nie będę skakać z radości, bo i tak mało czasu spędzamy razem. W

Na wycieczce

Niestety nie ja jestem na wycieczce tylko dziecko. W domu niezwykła cisza. Nie ma kto robić zamieszania, puszczać głośno muzyki, sprowadzać kolegów i koleżanki. Pojechał i zostawił po sobie bałagan. Miałam nie sprzątać, bo w końcu sam potrafi, ale ostatecznie nie mogłam się opanować. Ach, ta moja nadgorliwość i nadopiekuńczość. W ten sposób odkryłam sporo spleśniałych kanapek - fuj. Niezła ilość rzeczy wylądowała też w koszu na pranie. No i... odkryłam mrówki. Kurcze, muszę mu zwrócić uwagę, że ma zgłaszać, jak mu się nadprogramowe zwierzęta pojawią w pokoju. Jak się namnożą, to jest problem, żeby je ogarnąć. Tak czy inaczej kupiłam środek i przeprowadzam akcję odmrówczania. A tak odnośnie mrówek, to nie wiem jak u Was, ale w mojej okolicy mamy kolejny rok najazdu. Mnóstwo mrowisk się pojawiło. Głodnego mrówkojada nam potrzeba ;)

Objazd

W mojej okolicy remontują kilka dróg, na których zrobiły się korki. Kierowcy "wyczaili" objazd przez nasze osiedle i tuż przed moimi oknami ciągną sznurkiem od 7 do 18stej... Masakra, bo droga nie jest przystosowana do takiego ruchu: wąska, osiedlowa uliczka, w strefie, na której zwykle dzieciaki spędzały czas jeżdżąc na rolkach, deskach czy hulajnogach. W dodatku droga po zimie nie jest jeszcze wyczyszczona, więc samochody wzbijają tumany kurzu. Mam zatem co tydzień mycie okien w cotygodniowym pakiecie do sprzątania...

Przed majówką

OMG, co za pogoda. Dziś rano z lekką paniką stwierdziłam, że mój termometr pokazuje 3 stopnie. Co prawda na plusie, ale przy tej temperaturze to w zasadzie nie ma znaczenia. Jest zimno, przeraźliwie zimno, a przecież właśnie zaczyna się majówka. Podobno kilkanaście kilometrów dalej sypnęło nawet śniegiem... A w górach nie mieszkam. Jeśli ta tendencja się utrzyma i lato miałoby być tak deszczowe i zimne, to może warto pomyśleć o spędzeniu urlopu gdzieś daleko. Co prawda nie przepadam za upałami, ale nie lubię też marznąć. Poza tym od dłuższego czasu boli mnie kręgosłup i standardowe ćwiczenia i basen nie pomagają. Przydałyby się jakieś " wczasy zdrowotne " - spa z masażami, zabiegami... Tak, zdecydowanie tak by mi się marzyło :) Fajny relaks w pełnym tego słowa znaczeniu. Skoro już narzekam to dodam, że przed świętami jednak refleksyjnie nie było. Przyznam, że udało mi się zwolnić tempo, wyciszyć, ale nie sprostałam własnym oczekiwaniom. Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, ż