Posty

Już wkrótce urlop

Od poniedziałku mam urlop :) Co prawda o tej godzinie powinnam już powiedzieć, że mam wolne, ale trzeba wszystko powykańczać. Także rzeczy, które się dostało dziś, bo kogoś tam oświeciło, że przez prawie 3 tygodnie mnie nie będzie. Mam nadzieję, że zanim się ściemni uda mi się stąd wyjść. Mam też nadzieję, że się pogoda poprawi, bo z tego co czytam i oglądam to w całym kraju kicha. Jak nie deszcze, z powodziami włącznie, to ziąb. Albo jedno i drugie. A ja, a w zasadzie my (bo udało nam się zgrać urlopy, więc jedziemy całą rodziną), wybieramy się w góry. A z innej beczki, na zakończenie, bo czas ucieka, a do domu się chce iść: czy zauważyliście, że gdzieś znikają zające? Od wielu lat latem często spaceruję, albo jeżdżę na rowerze po pewnej polnej ścieżce. Zawsze wieczorami spotykałam na niej mnóstwo zajęcy, a w tym roku żadnego... Choć przyznaję, że "pierwsze objawy" w postaci zmniejszenia ich ilości pojawiały się już dawniej... Albo ktoś je wypędził z ich terenów i przeniosły

Moje wpisy

Moje wpisy coś ostatnio "obijają się" o wycieczki dziecka - ostatnio, gdy pisałam, był na wycieczce, teraz jest u dziadków, a jak wróci, to się będzie zbierał na kolonię. Żyć, nie umierać. Taki to ma dobrze. Szkoda, że ja tak fajnie nie miałam. Za to szczęście, że mogę to zapewnić potomkowi. W domu nastała cisza i spokój. Chyba się do tego przyzwyczaję. W życiu robi mi się taki slowly movie. I w sumie dobrze. Też kiedyś muszę odpocząć. Problemem natomiast będzie urlopowy wyjazd. "Starło" nam się w tym roku kilka pomysłów, różnych pomysłów i kilka niekorzystnych przypadków. To akurat żadna nowość. Problem polega na tym, że tym razem jakoś tak nam się rozjechały koncepcje, że w sumie nie doszliśmy do żadnego konstruktywnego wniosku. Na dobrą sprawę może być więc tak, że dostaniemy urlopy w różnym czasie i każde z nas spędzi swój oddzielnie. A to już nowość. Tak jeszcze nie było, a jeśli będzie to nie będę skakać z radości, bo i tak mało czasu spędzamy razem. W

Na wycieczce

Niestety nie ja jestem na wycieczce tylko dziecko. W domu niezwykła cisza. Nie ma kto robić zamieszania, puszczać głośno muzyki, sprowadzać kolegów i koleżanki. Pojechał i zostawił po sobie bałagan. Miałam nie sprzątać, bo w końcu sam potrafi, ale ostatecznie nie mogłam się opanować. Ach, ta moja nadgorliwość i nadopiekuńczość. W ten sposób odkryłam sporo spleśniałych kanapek - fuj. Niezła ilość rzeczy wylądowała też w koszu na pranie. No i... odkryłam mrówki. Kurcze, muszę mu zwrócić uwagę, że ma zgłaszać, jak mu się nadprogramowe zwierzęta pojawią w pokoju. Jak się namnożą, to jest problem, żeby je ogarnąć. Tak czy inaczej kupiłam środek i przeprowadzam akcję odmrówczania. A tak odnośnie mrówek, to nie wiem jak u Was, ale w mojej okolicy mamy kolejny rok najazdu. Mnóstwo mrowisk się pojawiło. Głodnego mrówkojada nam potrzeba ;)

Objazd

W mojej okolicy remontują kilka dróg, na których zrobiły się korki. Kierowcy "wyczaili" objazd przez nasze osiedle i tuż przed moimi oknami ciągną sznurkiem od 7 do 18stej... Masakra, bo droga nie jest przystosowana do takiego ruchu: wąska, osiedlowa uliczka, w strefie, na której zwykle dzieciaki spędzały czas jeżdżąc na rolkach, deskach czy hulajnogach. W dodatku droga po zimie nie jest jeszcze wyczyszczona, więc samochody wzbijają tumany kurzu. Mam zatem co tydzień mycie okien w cotygodniowym pakiecie do sprzątania...

Przed majówką

OMG, co za pogoda. Dziś rano z lekką paniką stwierdziłam, że mój termometr pokazuje 3 stopnie. Co prawda na plusie, ale przy tej temperaturze to w zasadzie nie ma znaczenia. Jest zimno, przeraźliwie zimno, a przecież właśnie zaczyna się majówka. Podobno kilkanaście kilometrów dalej sypnęło nawet śniegiem... A w górach nie mieszkam. Jeśli ta tendencja się utrzyma i lato miałoby być tak deszczowe i zimne, to może warto pomyśleć o spędzeniu urlopu gdzieś daleko. Co prawda nie przepadam za upałami, ale nie lubię też marznąć. Poza tym od dłuższego czasu boli mnie kręgosłup i standardowe ćwiczenia i basen nie pomagają. Przydałyby się jakieś " wczasy zdrowotne " - spa z masażami, zabiegami... Tak, zdecydowanie tak by mi się marzyło :) Fajny relaks w pełnym tego słowa znaczeniu. Skoro już narzekam to dodam, że przed świętami jednak refleksyjnie nie było. Przyznam, że udało mi się zwolnić tempo, wyciszyć, ale nie sprostałam własnym oczekiwaniom. Na pocieszenie mogę sobie powiedzieć, ż

Wielki Czwartek

Dziś Wielki Czwartek. Wymyśliłam sobie ostatnio, że moje życie zrobiło się bardzo chaotyczne. Uciekły mi gdzieś główne cele i żyję z dnia na dzień, od weekendu do weekendu, od wypłaty do wypłaty, od urlopu do urlopu. Potrzebuję czasu na przemyślenia, refleksje - żeby ładnie to ująć. Tak sobie myślę, że okres przedświąteczny świetnie się do tego nadaje. Niestety na dziś nie dostałam urlopu. Za to jutro mam wolne, więc dzisiaj chcę zaliczyć przedświąteczną bieganinę: zakupy, itd., a od jutra wyłączam muzykę, telewizję i będę się zastanawiać nad tym jak jest i czego tak naprawdę chcę poza rzeczami przyziemnymi, codziennymi i koniecznymi. Wesołych Świąt :)

Przed Dniem Mężczyzn

Wczoraj, z okazji Dnia Kobiet było bardzo miło. Chłopaki się wykazali. A jutro czas na rewanż... bo będzie Dzień Mężczyzn :) Co w praktyce oznacza, że ja daję prezenty, ale oni szykują obiad i ciasto :) Szkoda, że tak się ochłodziło, bo miło byłoby posiedzieć w jakimś ogródku kawiarnianym, ale cóż, trzeba uzbroić się w cierpliwość. W końcu to dopiero początek marca. Ma prawo być jeszcze zimno. Ostatnio próbuje się ze mną "zaprzyjaźnić" jakiś osiedlowy kot. Chłopaki straszą, że pewnie jest nieodrobaczony i zapchlony i jak coś na mnie przelezie to mi się znudzi. No trudno, różne rzeczy się w życiu zdarzają, a szkoda rezygnować z takich przyjemności jak słuchanie przymilnego mruczenia i głaskanie "przylepy" :) Ostatecznie to małe (i najlepiej częste) radości sprawiają, że życie jest piękne.